Komentarz do Europejskiego Raportu pt.: „Nietypowe formy zatrudnienia w lotnictwie’’ oraz Petycji Stop “Pay To Fly”

Przedstawiamy poniżej opinię jednego z członków PKL, pana Grzegorza Brychczyńskiego na temat raportu „Atypical Employement in Aviation” sporządzonego przez Uniwersytet w Gandawie i Komisję Europejską (vide zakładka Publikacje).

Komentarz do Europejskiego Raportu pt.: „Nietypowe formy zatrudnienia w lotnictwie’’
oraz Petycji Stop “Pay To Fly”: https://secure.avaaz.org/en/petition/p2f_must_stop/

Na bazie tych przytoczonych wyżej dokumentów pozwalam sobie na kilka uwag, które wymagają, moim zdaniem. pogłębionej refleksji i odpowiedzi na kilka pytań.
To bardzo interesujący dokument, nad którym warto, aby pochyliła się również Polska Władza Lotnicza. Poruszany w Raporcie problem również dotyczy naszego Personelu Lotniczego.
Z obserwacji lotniczego polskiego rynku pracy wynika, że szeroko korzysta się z różnych form samozatrudnienia, outsourcingu i freelance pilotów. Warto poddać to analizie, jako że zainteresowani, jak sadzę, nie mają dostatecznie silnej reprezentacji, jeśli się zauważy, że związki zawodowe i stowarzyszeniowe są raczej ukierunkowane na organizowanie protestów społecznych, a jakby nieco mniej na „pracę u podstaw”. Najgorzej na tym wychodzą członkowie personelu pokładowego – Cabin Crew (CC), bo to w końcu „tylko kelnerki”. Mało kto kojarzy i wie, jaka odpowiedzialność spoczywa na CC w razie ewakuacji.
Europejscy Piloci Komunikacyjni w swej petycji do Parlamentu Europejskiego stwierdzają: „…My profesjonalni piloci, zwracamy uwagę Komisji Europejskiej, że istnieje pilna potrzeba rozwiązań legislacyjnych w sprawie zakazania płacenia przez pilotów za godziny lotu wykonywane w komercyjnym przewozie liniom lotniczym i firmom pośredniczącym w zatrudnianiu tychże pilotów”. Sytuacja obciążania pilotów płatnościami za możliwość wykonania określonej liczby godzin i wpisania ich do dziennika lotniczego jest nienormalna w przewozie handlowym. Spotyka się przypadki linii lotniczych, które pobierają od pilotów opłaty nawet w wysokości 60 000 EUR za 500 godzin nalotu w przewozie komercyjnym. Taka praktyka to przesłanka do obniżenia profesjonalizmu w wykonywaniu obowiązków i odpowiedzialności przez załogi w transporcie lotniczym. Kończąc swoją PETYCJĘ skierowaną do Parlamentu UE piloci stwierdzają, że „…jeśli taki wniosek okazałby się zbyt ambitny, biorąc pod uwagę jego różne skutki wynikające z krajowych regulacji prawnych, prosimy linie lotnicze do ujawnienia takich praktyk w najbardziej widoczny sposób w trosce o bezpieczeństwo pasażerów korzystających z przewozów lotniczych …”.
Polskie Władze Lotnicze zdają się nie zauważać odbywających się w poszczególnych gremiach doradczych i stanowiących Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego prac nad propozycjami rozwiązań zarówno na poziome rozporządzeń jak i tworzącego się prawa europejskiego dotyczącego szeroko rozumianego lotnictwa. Mam tu na myśli nie lekturę projektów aktów prawnych najczęściej już po tzw. konsultacjach społecznych ogólnie dostępną w internecie, zawierającą tzw. „urobek” wypracowany w komisjach problemowych czy w gremiach doradczych, gdzie po prostu nie ma reprezentacji polskiej. Jest tajemnicą POLISZYNELA, że wspomniany „urobek” nie tylko jest ‘’obrabiany’’ na poszczególnych FORACH, lecz w znacznym stopniu poza stołem konferencyjnym.
To prawda, że Polscy Przedstawiciele z poziomu Ministra, Prezesa czy Dyrektora Departamentu zaszczycają swoją obecnością w Lotniczych Organizacjach Międzynarodowych. Jest natomiast pytanie czy polscy SPECJALIŚCI Lotniczy DOSTĘPUJĄ zaszczytu reprezentowania nas właśnie w tych roboczych gremiach i nieformalnych spotkaniach i dyskusjach dających bazę do „UROBKU” przedstawianego europejskim czy światowym gremiom decyzyjnym? Nie sadzę, by brak pieniędzy na związane z tym koszty delegacji był przeszkodą w delegowaniu polskich przedstawicieli, którzy będą rozumieli, że nie tylko są WŁADZĄ ale może przede wszystkim SŁUŻBĄ PAŃSTWOWĄ pracującą na rzecz społeczności lotniczej .
Może występować jeszcze jeden powód, a to taki, że ”ławka rezerwowych’’ kompetentnych specjalistów, umiejących się poruszać w środowisku międzynarodowymi i znających ze swego doświadczenia temat, jest przerażająco krótka. Nie wszystko jak uczy życie można ‘’załatwić’’ z piedestału Wysokiego Urzędnika Państwowego.
Konkretnym przykładem takich praktyk jest przywołany wyżej Europejski Raport „Nietypowe formy zatrudnienia w lotnictwie’’, który został opracowany przy udziale między innymi Czech i Estonii. Natomiast Polska jako „potentat” w europejskim transporcie lotniczym przy swoim dwu procentowym udziale, nie wzięła udziału w opracowywaniu tego Raportu.
Diagnozą takiego stanu rzeczy niech będą słowa Pana Jacka Krawczyka z Europejskiego Komitetu Ekonomiczno-Społecznego, nie kwestionowanego przez Unię Europejską specjalistę branży lotniczej – szkoda że niedocenianego przez Polską Administrację Rządową, wypowiedziane podczas ostatniej Konferencji Lotnisko 2015 „…od wielu lat – i mogę to potwierdzić wystosowanymi zaproszeniami do udziału w pracach europejskich dotyczących lotnictwa dla Polskich Przedstawicieli – z przykrością odnotowuję brak polskiej reprezentacji w takich gremiach. To tak jak by Polskie Władze Lotnicze nie były zainteresowane przebiegiem prac i dyskusji i przyjmowały nie nadające się już do dyskusji propozycje zapisów mających stanowić prawo i nie rozumiały złotej myśli – nic o nas bez nas”.
Dalszym potwierdzeniem braku zainteresowania Polskiej Władzy Lotniczej, a i szerzej Przedstawicieli Polskiego Rządu ważnymi tematami dotyczącymi polskiego lotnictwa niech będzie stwierdzenie jednego z moderatorów Konferencji Lotnisko 2015 Pana Sebastiana Gościniarka , który bardzo celne ocenił w skali krajowej przedstawiany wyżej problem „…Osobną kwestią wartą podkreślenia jest uczestnictwo różnych ważnych figur. Wiadomo – im więcej ważnych, tym ważniejsza konferencja. Tylko że z tym ważnymi ostatnio coraz większy problem. Zamiast sami się pojawić – to albo list przyślą, albo zastępcę, albo nawet zastępcę zastępcy. Choć potwierdzanie i nieprzyjeżdżanie jest mocno nie fair wobec organizatorów i uczestników. Nie mogę natomiast zrozumieć i nie znajduję usprawiedliwienia dla urzędników różnej maści i formatu, tak zwanych funkcjonariuszy służby publicznej. Wszak taka konferencja gromadząca może nie wszystkich, ale wielu przedstawicieli branży wydaje się idealną okazją do podzielenia się z tą branżą planami, realizowanymi działaniami, opinią na różne ważkie tematy. Może upraszczając, ale takie zdanie sprawozdania z tego. jak wykonują swoją misję publiczną przed tymi, którzy tą misję finansują i na rzecz których powinna być realizowana! Naiwne? Chyba raczej normalne oczekiwanie…” .
Na zakończenie pozwolę się podzielić taką oto refleksją, jako ten ‘’wcześniej urodzony” pamiętam czasy nie tak bardzo odległe, kiedy to przedstawiciel bardzo szanowanego od przed wojną zawodu KOLEJARZA mówił że „….. idę na służbę…….” nie do pracy w korporacji, którą coraz bardziej Polska Administracja Rządowa zaczyna przypominać, zapominając o tak nieatrakcyjnym już niestety synonimie słowa – SŁUŻBA.

Grzegorz Brychczyński