LOT jako start-up?
Bartosz Czajka, 2016-09-08
Chyba żartujesz?! Pokaż mi ich wskaźniki finansowe… Tak odpowiedziałby analityk każdego większego banku lub agencji ratingowej na pytanie o sposób sfinansowania projektu podwojenia floty LOT w ciągu 3 lat.
Wczoraj pojawiły się w prasie przecieki odnośnie nowej strategii LOT, która ma zostać zaprezentowana podczas Forum Ekonomicznego w Krynicy. W roku 2020 LOT ma mieć dwa razy więcej samolotów i dwa razy więcej pasażerów.
Pojawiają się dwa proste pytania: dlaczego taki poziom wzrostu i jaki będzie sposób jego sfinansowania?
W tym pierwszym elemencie LOT dorównałby historycznym osiągnięciom Emirates, Turkish Airlines, czy JetBlue, które na początku XXI wieku odnotowały niepowtarzalne fazy wzrostu swojej floty. Za rozwojem tych linii stały jednak ogromne pieniądze rządowe lub znakomita i unikalna strategia.
LOT póki co nie ma do zaoferowania ani jednego ani drugiego. Czy ktoś wierzy, że państwo polskie stać na dorzucenie się do inwestycji wartej 3,7 miliardów dolarów, czyli odpowiednika wartości rynkowej 30 samolotów 737-800 i 18 samolotów 787-8? Nie ma żadnego ekonomicznego uzasadnienia dla tak wysokiego tempa wzrostu. Czy LOT w koncepcji tworzenia regionalnego portu przesiadkowego w Warszawie jest wyjątkowy? Absolutnie nie…
Jeżeli chodzi o sposób finansowania to LOT przedstawiał do tej pory wizję wynajmu samolotów w leasingu operacyjnym. Można wtedy uniknąć zaliczek na zakup nowych samolotów, co jest oczywiście sporym wydatkiem. Nie zapomnijmy jednak, że podstawową wadą tego rozwiązania są dużo wyższe koszty operacyjne posiadania samolotów. Linie lotnicze obecnie robią wszystko, żeby jak najwięcej samolotów było ich własnością. Daje im to elastyczność w planowaniu (mogę latać więcej w lecie, a mniej lub w ogóle w zimie). Jest to także bezcenna „poduszka” na wypadek kryzysu w branży.
Wybierając wyłącznie leasing operacyjny LOT skazuje się na wyższe koszty w porównaniu do konkurencyjnych linii w przyszłości. Obowiązkowe odkładanie pieniędzy na przyszłą obsługę techniczną to także duże obciążenie dla linii lotniczej, która zawsze potrzebuje gotówki…
Dużo ciekawszą i warto głębszego przemyślenia koncepcją jest finansowanie floty samolotów przez rynek kapitałowy. Jest to w tej chwili na świecie dominujący sposób finansowania floty. Warto wrócić do tematu przyjęcia przez Polskę Konwencji Kapsztadzkiej z 2001 roku. Dzięki temu powstałaby znakomita szansa na obniżenie kosztu inwestycji we flotę LOT. Mam więc taki mały apel do premiera Morawieckiego, żeby przyjrzał się tej sprawie…
Wydaje się, że Polskim Liniom Lotniczym LOT potrzebny jest wzrost, ale w rozsądnym i finansowo uzasadnionym wymiarze. Są różne wizje strategiczne dla LOT. W mojej ocenie wciąż najbardziej skuteczną i optymalną kosztowo byłaby strategia skoncentrowania się na spełnianiu potrzeb pasażerów polskiego pochodzenia. Wraz z Polakami zamieszkującymi inne państwa niż Polska jest nas 60 mln!
Myślę, że w całym tym zamieszaniu umyka nam najistotniejsza informacja. LOT postawił w swoim rozwoju na amerykańskiego Boeinga. I chyba jest to dobra informacja, bo nie można osiągnąć konkurencyjnych kosztów utrzymania floty użytkując sprzęt od czterech różnych producentów – i to w ramach jednej, stosunkowo niewielkiej linii lotniczej.
Być jak Steve Jobs, albo co najmniej Richard Branson (założyciel linii lotniczych Virgin Atlantic), takie myśli kłębią się zapewne na szóstym piętrze biurowca LOT… Ale LOT nie jest prywatną firmą założoną przez kilku kolegów w garażu albo w pubie. LOT jest państwową firmą o strategicznym znaczeniu dla polskiej gospodarki oraz kształtowania wizerunku Polski zagranicą. Ma za sobą prawie 90 lat doświadczeń w obsłudze pasażerów, jak i bogatą historię problemów finansowych w ostatnich latach.
Firmie potrzebny jest wysoki poziom kompetencji w branży lotniczej, długoterminowa perspektywa, rozwaga i zorientowanie na wyniki finansowe. Zwrot z zainwestowanego kapitału w LOT musi być dużo wyższy niż koszt jego pozyskania. Tylko tyle, i aż tyle. Bo na końcu to decydent, a nie analityk w instytucji finansowej albo firmie leasingowej powie: „show me the numbers…”.
Bartosz Czajka
Bravo Charlie